Morskie Oko, Dolina Pięciu Stawów i Dolina Roztoki

czerwca 16, 2012

Morskie Oko, Dolina Pięciu Stawów i Dolina Roztoki

16.06.2012 Tatry Wysokie - Morskie Oko, Pięć Stawów i Roztoka

Jeszcze w piątek wieczorem snułem plany na sobotni, służbowy wyjazd w Gorce lub Beskid Sądecki ale...
Dawno nie byłem w Tatrach a że sezon wakacyjny tuż, tuż - decyduję się na Tatry Wysokie, bo tutaj turystów w sezonie na pewno nie zabraknie a mapę każdy potrzebuje...

W Palenicy Białczańskiej na parkingu jestem tuż przed szóstą... O dziwo, mimo iż parking oficjalnie czynny jest od 7-mej - parkingowy już jest i inkasuje za samochód 20 zł/dzień. Samochodów jest całkiem sporo jak na tę porę... Jeszcze tylko opłata za wstęp do TPN-u i ruszam "ceprostradą", czerwonym szlakiem w stronę MOka.

Idzie się bardzo dobrze bo upał jeszcze nie doskwiera a i ilość turystów jest naprawdę znikoma.
7.50 jestem w schronisku w Morskim Oku. Pani Marii jeszcze nie ma, więc mam 2 godziny czasu. Wyjmuję aparat i robię zdjęcia okolic MOka... Pora bardzo dobra na zdjęcia i światło jakże delikatne... jest pięknie ale marzy mi się morze mgieł nad taflą jeziora ale "jak się nie ma co się lubi - to się lubi co się ma...".

Tuż po 10-tej, opuszczam rejon Morskiego i początkowo asfaltem, czerwonym szlakiem a następnie w lewo, kamienistą drogą - szlakiem niebieskim, wędruję przez Źleb Żandarmerii (nazwa potoczna - zimą schodzą nim największe lawiny!!! Zimą szlak ten jest zamknięty przez TPN!!!), Świstówkę do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Ludzi jest coraz więcej... W południe docieram do schroniska. Niestety, nie zastaję żadnej z Pań Krzeptowskich, dlatego zostawiam ofertę, mapy i schodzę czarnym szlakiem w Dolinę Roztoki. Tutaj jest już istna pielgrzymka turystów ale niestety w większości... przypadkowych. Mnóstwo z nich jest kompletnie nie przygotowana na tatrzańskie warunki... "Adidaski", zero plecaka, kurtki...
Idąc Doliną Roztoki spotykam dziewczynę... Wygląda mi na gimnazjalistę, no może licealistę... Z jej ust pada pytanie:
- Ma Pan kanapki?
Hmmm... Pytanie zaskakujące ale ponieważ nie mam już kanapek a jedynie tabliczkę czekolady, częstuję Ją.
W tym momencie dostrzegam że nie ma plecaka a tylko malutką torebeczkę na ramię...
Widząc jak patrzy na czekoladę, proponuję by wzięła całą tabliczkę, co czyni bardzo chętnie...
A żeby tego było mało, dopiero teraz dostrzegam że na nogach ma... "japonki"!!! Masakra!!! Pytam ją gdzie idzie w tych klapkach? Oznajmia ze spokojem że "do schroniska, przez Siklawę". Ręce mi opadają... Ale tu dobija mnie kolejnym tekstem:
- Przyjechałam pochodzić po Tatrach z Bydgoszczy na 4 dni. Nie takie szlaki pokonywałam już w tych butach!!!
Pozostawię to bez komentarza i oby takich "turystów" jak najmniej było w górach...

Spokojnie docieram na pyszne naleśniki do przesympatycznego schroniska w Dolinie Roztoki a następnie do Palenicy Białczańskiej.