Bieszczadzki plener fotograficzny.
26-28.01.2018
Bieszczadzki plener fotograficzny.
Zawoja, Maków Podhalański, Słopnice i Stara Wieś... Dawid, Julia, Tadeusz i Dorotka. Jesteśmy zatem w komplecie i nieco przed czasem ruszamy w stronę Ustrzyk Górnych... Jest kilkanaście minut po ósmej...
Jedziemy na pierwszy - zimowy plener fotograficzny w Bieszczady. Reszta ekipy plenerowej jedzie z Warszawy i Krosna. Wszyscy spotykamy się na miejscu, w bacówce pod Małą Rawką.
W Bieszczadach panuje prawdziwa zima. Prognozy nie są najlepsze ale zawsze żyję nadzieję, że to TYLKO prognozy...
Po przywitaniu przeze mnie wszystkich uczestników pleneru i bardzo krótkim omówieniu planu, o 14.30 ruszamy na pierwszy zachód słońca, na Małą Rawkę... Pogoda nie jest idealna ale bardzo dobra to poćwiczenia kompozycji, czasów naświetlania z szarymi filtrami oraz pracy ze zdjęciami w... czerni i bieli. Nie wyciągam nawet aparatu ale robię to świadomie, gdyż chcę więcej czasu poświęcić moim kursantom... Chodzę i patrzę na to co komponują i na jakich ustawieniach pracują... Zerkam, podpowiadam, jak trzeba to i poprawiam...
Niestety, zachód się nie udał ale jutro też jest dzień... W bacówce spędzamy bardzo miły wieczór a kto ma ochotę, pokazuje mi aparat ze swoimi zdjęciami i wspólnie na nie patrzymy i oceniamy...
W sobotę o 4.30 wychodzimy z nadzieją na udany wschód słońca... Rusza z nami też Magda, z bacówki... Jakże jestem miło zaskoczony, kiedy na Połoninie Caryńskiej okazuje się, że ona także fotografuje Pentaxem :) Tym i wspaniałym ciastem po zejściu do bacówki, "kupiła" mnie na dobre :)
Noc jest bezchmurna. Idzie się bardzo dobrze, pomalutku ale dobrze... Przed szóstą trzydzieści, meldujemy się na Połoninie Caryńskiej. Jest bardzo zimno, nieco wieje, nie ma mgieł ale zapowiada się bardzo ładny wschód słońca. Szukamy miejsca z "pierwszym planem", rozstawiamy statywy i zaczynamy fotografować... Od razu dodam, że był to najpiękniejszy wschód słońca podczas całych warsztatów...
Popołudniowe plany weryfikuje nam pogoda. Jest bezchmurnie, pięknie świeci słońce ale prognozy pogody pokazują, że dokładnie o 15tej pogoda ma się diametralnie zmienić... Zatem Tarnicę zamieniam na... Małą Rawkę. Może dziś nam się jednak uda... Kiedy docieramy na szczyt, słońce jeszcze operuje na wschodzie ale od zachodu... Zwał chmur i niewielkie szanse, że coś zobaczymy... Walczymy jednak do samego końca i choć część z nas, schodzi - nie czekając do zachodu słońca to kilka osób próbuje mi wierzyć, że może się coś odsłoni... Dziękuję Wam za to bardzo ale... nie tym razem... Kiedy patrzę na zegarek i widzę, że jest po zachodzie słońca - decyduję o odwrocie...
Niedzielny poranek... 4.30 wychodzimy z bacówki i ruszamy w stronę "Chatki Puchatka". Z 12-osobowej ekipy idzie nas... 5 osób... Prognozy są złe ale pojawia się w nich "promyk" nadziei... I właśnie na ten "promyk", tak bardzo liczę... Dorotka, Tadeusz, Dawid, Kasia i ja. Przez poprzednie dwa dni nosiłem ze sobą raki. Nie przydały się więc zostawiłem je w pokoju... Błąd! Kijki pożyczyłem Ani i też zapomniałem zabrać tego poranka... Błąd! Dziękuję Dawid za użyczenie mi swoich kijków... Jest bardzo ślisko. Im wyżej, tym bardziej... Tym razem wędrujemy przy zachmurzeniu całkowitym ale znów z nadzieją (czy tylko ja ją mam?), że coś nam się odsłoni... I wytrwałość znów się opłaciła a intuicja w sumie nie zawiodła... Choć o wschodzie cudów nie było, to w końcu coś nam się odsłoniło...
Ostatnim punktem programu przed wyjazdem do domów, jest ćwiczenie długich czasów naświetlania na potoku Hylatym, przy wodospadzie Szepit...
Pięknie dziękuję: Dorotce..., Kasia, Ani, Karolinie i Julii oraz Tadeuszowi, Witkowi, Czarkowi, Dawidowi, Piotrowi i Leszkowi. Za cierpliwość, wiarę, spokojne podejście do zdjęć oraz za mnóstwo wspaniałej atmosfery i uśmiechu podczas całego pleneru :)
Jedziemy na pierwszy - zimowy plener fotograficzny w Bieszczady. Reszta ekipy plenerowej jedzie z Warszawy i Krosna. Wszyscy spotykamy się na miejscu, w bacówce pod Małą Rawką.
W Bieszczadach panuje prawdziwa zima. Prognozy nie są najlepsze ale zawsze żyję nadzieję, że to TYLKO prognozy...
Po przywitaniu przeze mnie wszystkich uczestników pleneru i bardzo krótkim omówieniu planu, o 14.30 ruszamy na pierwszy zachód słońca, na Małą Rawkę... Pogoda nie jest idealna ale bardzo dobra to poćwiczenia kompozycji, czasów naświetlania z szarymi filtrami oraz pracy ze zdjęciami w... czerni i bieli. Nie wyciągam nawet aparatu ale robię to świadomie, gdyż chcę więcej czasu poświęcić moim kursantom... Chodzę i patrzę na to co komponują i na jakich ustawieniach pracują... Zerkam, podpowiadam, jak trzeba to i poprawiam...
Niestety, zachód się nie udał ale jutro też jest dzień... W bacówce spędzamy bardzo miły wieczór a kto ma ochotę, pokazuje mi aparat ze swoimi zdjęciami i wspólnie na nie patrzymy i oceniamy...
W sobotę o 4.30 wychodzimy z nadzieją na udany wschód słońca... Rusza z nami też Magda, z bacówki... Jakże jestem miło zaskoczony, kiedy na Połoninie Caryńskiej okazuje się, że ona także fotografuje Pentaxem :) Tym i wspaniałym ciastem po zejściu do bacówki, "kupiła" mnie na dobre :)
Noc jest bezchmurna. Idzie się bardzo dobrze, pomalutku ale dobrze... Przed szóstą trzydzieści, meldujemy się na Połoninie Caryńskiej. Jest bardzo zimno, nieco wieje, nie ma mgieł ale zapowiada się bardzo ładny wschód słońca. Szukamy miejsca z "pierwszym planem", rozstawiamy statywy i zaczynamy fotografować... Od razu dodam, że był to najpiękniejszy wschód słońca podczas całych warsztatów...
Popołudniowe plany weryfikuje nam pogoda. Jest bezchmurnie, pięknie świeci słońce ale prognozy pogody pokazują, że dokładnie o 15tej pogoda ma się diametralnie zmienić... Zatem Tarnicę zamieniam na... Małą Rawkę. Może dziś nam się jednak uda... Kiedy docieramy na szczyt, słońce jeszcze operuje na wschodzie ale od zachodu... Zwał chmur i niewielkie szanse, że coś zobaczymy... Walczymy jednak do samego końca i choć część z nas, schodzi - nie czekając do zachodu słońca to kilka osób próbuje mi wierzyć, że może się coś odsłoni... Dziękuję Wam za to bardzo ale... nie tym razem... Kiedy patrzę na zegarek i widzę, że jest po zachodzie słońca - decyduję o odwrocie...
Niedzielny poranek... 4.30 wychodzimy z bacówki i ruszamy w stronę "Chatki Puchatka". Z 12-osobowej ekipy idzie nas... 5 osób... Prognozy są złe ale pojawia się w nich "promyk" nadziei... I właśnie na ten "promyk", tak bardzo liczę... Dorotka, Tadeusz, Dawid, Kasia i ja. Przez poprzednie dwa dni nosiłem ze sobą raki. Nie przydały się więc zostawiłem je w pokoju... Błąd! Kijki pożyczyłem Ani i też zapomniałem zabrać tego poranka... Błąd! Dziękuję Dawid za użyczenie mi swoich kijków... Jest bardzo ślisko. Im wyżej, tym bardziej... Tym razem wędrujemy przy zachmurzeniu całkowitym ale znów z nadzieją (czy tylko ja ją mam?), że coś nam się odsłoni... I wytrwałość znów się opłaciła a intuicja w sumie nie zawiodła... Choć o wschodzie cudów nie było, to w końcu coś nam się odsłoniło...
Ostatnim punktem programu przed wyjazdem do domów, jest ćwiczenie długich czasów naświetlania na potoku Hylatym, przy wodospadzie Szepit...
Pięknie dziękuję: Dorotce..., Kasia, Ani, Karolinie i Julii oraz Tadeuszowi, Witkowi, Czarkowi, Dawidowi, Piotrowi i Leszkowi. Za cierpliwość, wiarę, spokojne podejście do zdjęć oraz za mnóstwo wspaniałej atmosfery i uśmiechu podczas całego pleneru :)
Połonina Caryńska podczas "niebieskiej" godziny... |
Połonina Caryńska podczas "niebieskiej" godziny... |
Budzi się dzień na Połoninie Caryńskiej... |
Kasia i Cezary podczas fotografowania o wschodzie słońca... |
Połonina Caryńska. Spojrzenie w stronę Wielkiej i Małej Rawki... |
... |
Ania o wschodzie słońca... |
Wschód słońca w czerni i bieli... |
Część plenerowej ekipy... Julia, Ania, Michał, Witek, Kasia, Cezary, Tadeusz, Robert i "bacówkowa" Magda... |
Dynamika w pogodzie jest spora... |
... kolorystyka także... W słońcu Mała i Wielka Rawka... |
... |
Kasia i Dorotka przy zejściu z Połoniny... |
... |
Tarnica i pobliskie szczyty, przed zachodem słońca z Małej Rawki... |
Połonina Caryńska w ostatnich promieniach słońca... |
Julia. |
Połonina Wetlińska z widokiem na Caryńską o wschodzie słońca... |
Rawki... |
Na to "okno" pogodowe czekaliśmy aż się przesunie znad Rawek w stronę Tarnicy... |
Po wschodzie słońca na Wetlińskiej... |
... |
Najwytrwalsi na Połoninie Wetlińskiej... Tadeusz, Dawid, Dorotka, ja i Kasia... |
Piękne warunki i piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDzięki Kasia i za miłe spotkanie także :)
UsuńMiło jak zawsze, Kto nie był niech żałuje - a kto był to pewnie nabrał jeszcze większej ochoty na kolejne weekendy w górach . Dzięki wszystkim. Witek
OdpowiedzUsuńAle fajnie mieliście :)
OdpowiedzUsuńA ja Michał chciałam podziękować Tobie i całej Ekipie. Tryska z Was taki pozytyw, że pierwszy raz od bardzo długa zdecydowałam się dołączyć do 'turysty' i do tego czas spędzony z Wami był fantastyczny. Druga sprawa to przebudzenie fotograficzne - dobre kilka lat temu odłożyłam na bok aparat i wpadłam w zgubny wir pracy. I dopiero wyjście z Wami na Carycę mnie otrzeźwiło:) Hmm, w tym roku to już kolejne otrzeźwienie, nieźle:D:D Jeszcze raz dziękuję i do następnego!!! Bacówkowa Magda.
OdpowiedzUsuńMichał...super było i mam nadzieję że dalej będzie...wspolne wędrówki z Wami to sama przyjemność...To jest to moje 5 minut...gdzie czuję że coś fajnego robię, i robię to z ludźmi którzy kochają swoją pasję i potrafią się dzielić nią z innymi...dziękuję Ci Michał za tak fajny kolejny plener i mam nadzieję że nie ostatni...
OdpowiedzUsuń