Zachód słońca na Kasprowym Wierchu...
28.02.2018 Kasprowy Wierch - Tatry Zachodnie
Zerkam na kamery... Proszę żonę by odebrała dzieci z przedszkola a sam kupuję bilet na ostatni wjazd kolejką linową na Kasprowy Wierch na 15-tą... Zawsze wolę poruszać się na własnych nogach ale tym razem z powodu braku czasu i sporego mrozu, decyduję się na wjazd...
Na miejscu okazuje się, że niepotrzebnie przepłaciłem za bilet, zakupiony na konkretną godzinę przez stronę www... Przy kasie nie ma nikogo a w wagoniku jedziecie nas... 8 osób :) I chyba tylko ja mam świadomość co czeka nas na górze. Reszta narzeka na pogodę i brak widoków...
To jest bajka... No dobra jest po prostu... ładnie. Druga bluza polarowa, kamizelka puchowa, kominiarka i drugie rękawice... Na koniec jeszcze raki. Do zachodu są jeszcze dwie godziny ale szkoda mi pogody i idę w stronę Świnicy. Ostatecznie zatrzymuję się na Beskidzie. Robię kilka zdjęć i postanawiam wrócić do budynku górnej stacji kolejki. Trzeba się zagrzać... Spędzam tam blisko 30 minut... Suszę kominiarkę (zlodowaciałą z mrozu...). Co chwila ktoś z pracowników kolejki pyta mnie czy czekam na zjazd... Nie widzą, że wyglądam jak "kulka" i sam spokojnie stoczę się do Kuźnic? :)
Termometr pokazuje - 22 C. Ze względu na wiatr, temperatura odczuwalna może oscylować w granicach - 30... W rękawicach narciarskich nie da się operować przy aparacie, zatem trzeba od czasu do czasu robić to w cienkich... Raz, drugi, trzeci i... czuję, że ręce odmawiają posłuszeństwa... Zagrzewam je na wszelakie sposoby (pocierając, wsadzając dłonie pod pachy...). Na niewiele się to zdaje... Ucieka mi przez to kilka "kadrów" ale nie jestem w stanie ruszyć rękami... Po pewnym czasie "łapię ciepłotę" i wracam do "żywych". I tylko zazdroszczę fotografowi który fotografuje z dachu stacji meteo. Robi zdjęcie - idzie się zagrzać do budynku. I tak kilka razy... Szczęściarz!
Ale ku mojemu zaskoczeniu kolejny raz, aparat Pentax K1 i obiektywy Pentax oraz statyw Benro iFoto - radzą sobie bez problemu w takich niskich temperaturach...
Przed samą 18 - tą zaczynam schodzić, przez Myślenickie Turnie, do Kuźnic. Im dłużej idę, tym cieplej mi się robi... Mogę nawet pisać na telefonie :)
Mimo dużego mrozu (a może właśnie dzięki niemu...), udaje mi się trafić na dobre warunki pogodowe... Barwa i intensywność światła, zwłaszcza po zachodzie słońca, zmieniały się niezwykle dynamicznie...
Komentarze
Prześlij komentarz