Zawojskie Smyraki - ciągły zachwyt...

 5.09.2021 Zawojskie Smyraki czyli zachwyt nad zachwyty...


          Budzik dzwoni o 4. Wstaję nieco wcześniej gdyż tego, niedzielnego poranka, moje dzieci postanowiły pojechać ze mną na wschód słońca... Przynajmniej takiego było założenie gdy kładliśmy się spać w sobotę wieczorem...

Bardzo chcieli zobaczyć poranne mgły nad Podhalem ale przede wszystkim... zwierzęta które mijam po drodze jadąc w nocy czy też nad ranem... Ponieważ moja Toyota tydzień temu postanowiła, że kilka miesięcy jazdy bez problemów to zdecydowanie za długi okres i nie chce ze mną współpracować, postanowiłem, że z dziećmi na pokładzie w niedzielny poranek, nie będę ryzykować jej "kaprysów" :) A że jelenie, dziki i inne zwierzątka można spotkać także jadać na Smyraki, które mam 6 minut jazdy z domu, to wybór wydawał się oczywisty... Wydawał się bo oczywiście moje chłopaki postanowiły się jednak...wyspać tego poranka :) Co nie znaczy, że nieco później nie poszliśmy na wycieczkę górską a przy okazji, przeszliśmy przez Smyraki ale to już całkiem inna historia...

5.15 jestem na Smyrakach. Widać nieco nieba ale są też bardzo ale to bardzo gęste mgły... Nie widać nic, poza tym skrawkiem niebiańskiego sklepienia... Jechać dalej i wyżej by być nad mgłami czy czekać? Spodziewałem się przecież mgieł ale co ciekawe, ani jedna aplikacja pogodowa ich nie pokazywała... Zaskoczony jestem bardzo... Ruszam w stronę Stryszawy ale już po 200 metrach podejmuję decyzję - zawracam! Po tych dwustu metrach widzę już cuda w dolinach więc na Smyrakach wystarczy po prostu cierpliwie poczekać... I tak też zrobiłem a cierpliwość i wiara, naprawdę czynią cuda o czym przekonałem się już wielokrotnie... :)

Zresztą zobaczcie sami jak było tym razem...

 













Serdecznie zapraszam do udziału w prowadzonych przeze mnie warsztatach fotograficznych :)

Szczegóły znajdziesz tutaj.


Komentarze

Popularne posty