11-14.09.2025 Rogalińskie dęby.

 

11-14.09.2025 Przez 4 dni miałem przyjemność prowadzić warsztaty fotograficzne. Tym razem fotografowaliśmy wśród Rogalińskich dębów w Rogalinie, Rogalinku oraz Czmońcu. Ale po kolei...
Docieram do Poznania o 11.30. Tym razem jako środek transportu wybrałem pociąg z Krakowa a w Poznaniu czekał już na mnie jeden z uczestników czyli Krzysztof Borysewicz. Dzięki jego uprzejmości przez całe warsztaty mogłem jeździć jako pasażer - bardzo Ci za to dziękuję!  Do Mosiny, która będzie naszym miejscem "wypadowym" docieramy tuż przed 14. Jesteśmy pierwsi a pozostali uczestnicy są jeszcze w drodze... Przed 16-tą przyjeżdżają Gosia oraz Krzysztof. Chwilę później dojeżdżają Hania, Ela oraz Ewa. Jesteśmy zatem z komplecie.
Na pierwszy zachód wybrałem oczywiście miejsce wśród dębów z najpopularniejszym z nich czyli "orłem". Na bezchmurnym niebie zrobiły się przed zachodem, piękne chmurki... Pojawiły się także, wszędobylskie...komary, które przez wszystkie warsztatowe dni, dawały nam w kość...
Piątkowy poranek także spędzamy wśród dębów. Samochody parkujemy w Rogalinku i przez pola, docieramy nieco dalej niż dnia poprzedniego... Jest bezchmurnie i praktycznie nie ma mgieł... Im bliżej wschodu, tym jednak mgieł pojawia się więcej... Poranek jest ładny ale prawdzie piękno zastaniemy tutaj kolejnego poranka...
Po południu jedziemy do Kórnika. Z aparatami odwiedzamy Arboretum. Zachmurzyło się jednak na niebie, co nie pozwala w pełni oddać klimatu i piękna tego miejsca na zdjęciach ale robimy co możemy.... Gdy idziemy na obiad, w oddali zaczyna się chmurzyć jeszcze mocniej a chwilę potem, przychodzi burza... Nie trwa zbyt długo a zaraz po niej, pojawia się piękne światło i fantastyczne formacje chmur... Na zachód jedziemy do Czmońca...
Sobotni poranek wg prognoz, zapowiada się z fantastycznymi mgłami... I faktycznie - dzieje się magia i na niebie, i tuż przy ziemi... Każdy wybiera sobie "swoje miejsce na ziemi" wśród dębów i zaczynamy fotografować... Niestety, komary także wstają na wschód i toczy się nierówna walka między nimi a nami... 
Po tak pięknym poranku, wracamy do Mosiny. Część idzie spać, inny odpoczywają, wybierają zdjęcia do wieczornej prezentacji a jeszcze inni jadą do Rogalina... Tuż po 14, wszyscy - ruszamy pod Pałać w Rogalinie. Większość z nas chce go zobaczyć w środku a jedynie Krzyś i ja, rezygnujemy z Pałacu i idziemy na Łęgi Rogalińskie... Po dopołudniowym zachmurzeniu nie ma już śladu i zaczyna pięknie świecić słoneczko... Zbliża się także pora obiadowa... Ponownie wybieramy restaurację w Mosinie z fantastycznym jedzeniem czyli Paleta Food & Friends. Wypogadza się tak mocno, że wszelakie chmury na niebie znikają więc rezygnujemy z zachodu słońca, wybierając powrót do Mosiny i oglądanie i omawianie zdjęć wykonanych podczas warsztatów, przez ich uczestników. Robi się także bardzo sympatyczna atmosfera gdyż Krzysztof Borysewicz dokładnie tego dnia obchodzi urodziny.
Prognozy na niedzielny poranek są bardzo słabe... Ma nie padać ale ma być mnóstwo mgieł... Kilka osób już w sobotni wieczór zdecydowało, że nie wstaje na wschód ale ponieważ, nie padało, były mgły i jedna z prognoz dawała nadzieję, to w 4 osoby pojechaliśmy na dęby... Czy wschód nam się udał? Napiszę dyplomatycznie: dobrze, że nie padało...
Jeszcze raz bardzo dziękuję świetnej ekipie warsztatowej za dużo humoru, cierpliwości i pozytywnej energii przez cały ten czas...














































































Komentarze

Popularne posty