7-9.04.2017 Plener fotograficzny z krokusami.
Kiedy, jakiś czas temu przygotowywałem plan pleneru z krokusami i nazwałem go "Polowanie na krokusy", nie miałem pojęcia że tytuł ten odda idealnie atmosferę tego wydarzenia...
Tydzień wcześniej w Tatrach, Gorcach i na Podhalu, była prawdziwa wiosna z temperaturami powyżej 20 stopni Celsjusza. Krokusy były wszędzie a ludzi... Ten temat lepiej przemilczeć.
Choć trudno w to uwierzyć kiedy temperatury są tak wysokie że zerkając na prognozy na ten weekend zapowiadają opady śniegu... Przez chwilę mam nadzieję że może jednak się mylą... Niestety.
Cały czas jestem w kontakcie z pracownikiem schroniska na Polanie Chochołowskiej.
Poniedziałek - jeszcze są. Środa - na Kalatówkach przeszło gradobicie i nie ma ich już wcale... W Chochołowskiej sypie śnieg. W piątek kiedy zaczynamy plener mam ostatni raport z Chochołowskiej - 26 cm śniegu. Nie ma więc szans byśmy je spotkali na polanie a przynajmniej nie takie "dywany" jak tydzień wcześniej...
Cały piątek pada deszcz i deszcz ze śniegiem. Zmieniam więc plan i nie idziemy na zachód. Zostajemy w willi Zwijaczówka. Sprawy organizacyjne, obiad i teoria. Wieczorem jedziemy fotografować kościółek na Jaszczurówce.
Prognozy na sobotę są złe... Wprowadzam więc korektę do planu i jedziemy samochodami na wschód na tzw. "salamandrę" w Kościelisku. Pada deszcz choć przez chwilę jest nadzieja że coś nam się pokaże... Chwilę potem znów się zanosi. Wracając do willi, postanawiam przejechać przez miejsce gdzie krokusy powinny być... I są! Ledwo wystają spod śniegu ale obiecałem że będzie plener z krokusami i jest :)
Popołudnie spędzamy w Dolinie Chochołowskiej. Liczyłem że pogoda skutecznie odstraszy "krokusowiczów". Jakże się myliłem... Choć oczywiście nie ma takich tłumów jak przed tygodniem :) I spotykamy tu także krokusy, promienie słońca - jest naprawdę piękna...zimowa sceneria :)
Z powrotem nigdzie się nam nie spieszy gdyż pogoda znów się psuje i nie ma szans na zachód słońca...
Na niedzielę prognozy są wreszcie dobre. Jedziemy na Łapszankę. Ja bardzo lubię mgły ale nie w takiej ilości i na takiej wysokości :) Tatr nie widać... Są prześwity w chmurach i cały czas mamy nadzieję :) Niestety i tym razem na nadziejach się kończy... Ale za to na Polanie Kopieniec, tuż po śniadaniu - pięknie nam świeci :) Wcześniej wracając z Łapszanki na Cyrhlę, szukamy "laserów" w lesie i zatrzymujemy samochody w dość "ciekawych" miejscach :)
Choć pogoda nas tym razem nie rozpieszczała to na plenerach najważniejsi są ludzie. Ludzie bo są to pasjonaci fotografii i uczę ja ale każdy od innych też się uczy :) A i tym razem miałem wspaniałych ludzi i dziękuję wszystkim za wspaniały humor i świetnie spędzony czas - owocny czas.
Dziękuję Marzenie, Kindze, Joli, Kasiom z Wawy i Poznania, Aniom z Krosna i Limanowej, Dorocie, Elenie i Eli oraz Czarkowi, Witkowi i Sławkowi!!!
|
"Salamandra" nad Zakopanem. Przez chwilę była nadzieja na lepsze warunki... |
|
Pod Lipkami trafiamy na krokusy :) |
|
Choć są mało okazałe to każdy chce wykorzystać ten moment że w ogóle są... |
|
Krokusy. |
|
... |
|
W Dolinie Chochołowskiej... |
|
Tatry Zachodnie - spojrzenie w ich stronę z Doliny Chochołowskiej. |
|
Mnichy Chochołowskie. |
|
Szałasy i mokry - bardzo mokry śnieg, na drodze na Polanie Chochołowskiej. |
|
Takie "dywany" krokusów zostały na Polanie... :) |
|
Pomału i Kominiarski Wierch zaczyna się pojawiać... |
|
Mnichy Chochołowskie z Polany. |
|
Pięknie zaczyna współgrać z nami światło... |
|
Szkoda tylko że na Polanie nie ma zasięgu i nie jestem w stanie poinformować o tym co się dzieje, kilku osób które "wyrwały" wcześniej do schroniska... |
|
CUDA na Kominiarskich Wierchu! Dynamika ogromna... |
|
... |
|
Filtr polaryzacyjny działa cuda w takich warunkach. I jeszcze dodany kontrast na etapie "wywołania" zdjęcia... |
|
... |
|
Majestat gór - nic więcej. No może jeszcze potęga natury :) |
|
Przygotowani - Łapszanka. |
|
Dynamika na Łapszance była duża ale zabrakło... |
|
Na wschodzie cały czas była szansa że się przejaśni... |
|
Wspaniali ludzie :) Cała plenerowa ekipa wraz z prowadzącym :) |
|
W drodze powrotnej "łapiemy" lasery... |
|
I wreszcie są! Każdy czekał by je zobaczyć - Tatry. |
|
Mgieł jednak nie brakowało tego poranka... |
|
... |
|
W drodze na Kopieniec. |
|
Gra świateł i cieni w tatrzańskim lesie... |
|
I delikatne lasery... |
|
Kasprowy Wierch z podejścia na Kopieniec. |
|
... |
|
Kasia i Witek na Kopieńcu. |
|
Panorama Tatr z Kopieńca. Od Bielskich po Zachodnie. |
|
I wreszcie na koniec pięknie oświetlone krokusy na Cyrhli... |
|
... |
|
... |
|
... |
|
Pod lasem są najpiękniejsze bo nie poniszczone i rozwinięte... |
|
... |
|
Im bliżej drogi, tym jest ich więcej... |
|
W oddali "Gerlach" :) czyli... |
|
Kinga a w oddali Giewont... |
Dwie relacje, jedna pod drugą a jak diametralnie odmienne obrazy...
OdpowiedzUsuńi mimo, że mija już rok cały, pod powiekami noszę i te swoje zatrzymane kadry...
podobnie wówczas... wydawało się, że już zbyt późno... że przekwitły...
a jednak pojawiły się, świeże, w zacienionych miejscach...i człek pakuje do plecaka te swoje wspomnienia...zazwyczaj najpiękniejsze, bo własne... :-)
i jak to w życiu... liczy się droga... może więc za kolejny rok...
a za m-c Morawy... nieznane... ze znakami zapytania ale i oczekiwaniami... z nadzieją...
Fajnie tak przy okazji przywołać wspomnienia... znajomych twarzy... znajomych miejsc...:-)
Serdecznie pozdrawiam,
Błażej