Letni, pieniński plener fotograficzny...

26-28.08.2016 Schronisko Trzy Korony (Wysoki Wierch, Trzy Korony, Czorsztyn, Hanusovske sedlo)

              Kolejny raz miałem wielką przyjemność prowadzić pieniński plener fotograficzny. Wyjątkowy, co najmniej z dwóch powodów... Pierwszy raz gościły u mnie same kobiety oraz przez trzy dni, nie zobaczyliśmy na niebie ani jednej chmurki! 
Za to mgieł nam nie brakowało...

              Przywitanie pięciu uczestniczek pleneru, obiadokolacja, wprowadzenie (część teoretyczna) i ruszamy na Przełęcz Pod Tokarnią. Idziemy na zachód słońca na Wysoki Wierch. Tak rozpoczynał się 3-dniowy plener, w piątkowy wieczór...

Tatry z Wysokiego Wierchu.

Słońce z tej perspektywy, zachodzi idealnie za Trzema Koronami i Babią Górą...

Panorama z Wysokiego Wierchu.

Bardzo miłym akcentem na zakończenie wieczoru była droga mleczna...

... ćwiczeniom nie było końca ale pora wracać bo o 3...
        Sobotni poranek. Właściwie noc. 3 nad ranem wyruszamy spod schroniska, Wąwozem Sobczańskim na Trzy Korony. 4.20 jesteśmy na platformie widokowej. 4 osoby ( dwie dziewczyny zrezygnowały i pojechały do Czorsztyna na wschód słońca...). Prawie nie wieje, są mgiełki ale chmurki ani jednej... Nawet małej - malusieńkiej :) Rozstawiamy statywy i zajmujemy dobre miejsca. Oprócz nas, tego poranka będzie jakieś 10 osób... Ale tylko my ze statywami. 

Niebieska godzina na Trzech Koronach. W dole widać przebijające się przez mgłę światła Sromowiec i Spiskiej Wsi.
Na wschodzie widać zamek w Starej Lubovni...
Nie mam najmniejszych wątpliwości że to mgły tego poranka będą "grały pierwsze skrzypce"...

Tatry w promieniach wschodzącego słońca...

Zaczyna się prawdziwy spektakl...

... gra świateł i cieni... Zresztą zobaczcie sami...
...

...

Magia poranka...
...

Pieniński las...

...

Prawdziwa gra świateł i kolorów...
...

...

Jedno z ostatnich ujęć złotej godziny...

Pamiątkowe zdjęcie z Anią, Kasią i Agnieszką i czas wracać...


                       Śniadanie, 3 godziny przerwy i zaczynamy zajęcia z Lightrooma w wersji 6. Obiadokolacja i ruszamy na zachód słońca, nad Jezioro Czorsztyńskie...

Agnieszka, Kasia i Ania w akcji...

Uśmiechnięta Kasia, choć w niedzielny poranek już nie było Jej do śmiechu... :(

Kasia...

Tatry bez ani jednej chmurki...

Słońce zaszło za Babią Górą. Balon pojawił się niespodziewanie :)

Tak jak i owce które nagle wyłoniły się zza wzniesienia...

                  Niedzielny poranek zaczynamy na Słowacji. Najpierw jednak wybraliśmy się na Łapszankę. Zero chmur, nie ma mgieł więc decyduję że jedziemy na Hanusovske sedlo. I decyzja okazuje się trafna! Tego poranka miały być jeszcze zajęcia z długimi czasami. Miały ale Kasia, idąc z bagażami do samochodu, tak nieszczęśliwie upada że rozcina sobie wargę, i jadę z nią do szpitala do Nowego Targu... Kończy się to 4 szwami i siniakami oraz obtarciami na twarzy i kolonach... Choć nie wiem czy Kasia miło będzie wspominać plener to jednak cieszę się że pogoda i uczestniczki były naprawdę świetne! :)

Wschód słońca na Hanusovskim sedle.

Mgiełki znów dopisały...

...
Czarno - biały świat...
Gdyby nie przykry wypadek Kasi, te fotografie by na pewno nie powstały...

Kiedy czekaliśmy na Kasię która opatrywała rany, wziąłem do ręki aparat z obiektywem stałym, manualnym...

... szerokokątnym i światło zrobiło całą robotę za mnie!

...

Trzy Korony.







 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty