14-18.09.2016 Tatry.
Sam nie wiem od czego zacząć bo działo się wiele... Plener rozpoczęliśmy od... zmiany planów... No tak to u mnie jest że obserwuję pogodę i decyzje o zmianie miejsca skąd będziemy fotografować, czasem podejmuję w przeciągu kilku minut. Tak było i tym razem...
Na plenerach nie moje zdjęcia są najważniejsze ale jeśli tylko nadarzy się okazja, to oczywiście także je robię.
To najdłuższy plener jaki do tej pory prowadziłem. 5 dni = większa szansa na dobrą, fotograficzną pogodę. Przygodę także :) Niestety, codziennie z różnych powodów było nas coraz mniej... Do tego zepsuła mi się czołówka, wężyk spustowy i obiektyw ale dzięki Bogu, mnie a nie któremuś z uczestników :) A tak wesołą i wspaniałą ekipę, mogłem sobie tylko wymarzyć! :)
Od razu WIELKIE DZIĘKUJĘ dla: Marioli, Marzeny, Jagody, Kingi, Kasi, Agnieszki jednej i drugiej, Ani, Czarka, Piotra i Krzysia - Jesteście WIELCY!
Rozpoczynamy w środę, z lekkim opóźnieniem. Pogoda słoneczna ale nad Tatrami coraz więcej chmur... Informuję uczestników o zmianie w planach i jestem miło zaskoczony że praktycznie wszystkim zmiana się podoba :) Zatem o 23.30 ruszamy do Popradzkiego Plesa, by stamtąd ruszyć w drogę, na Rysy. Czyli wyżej się już nie da! Chyba że z wysokogórskim przewodnikiem... Ale nim pojedziemy na Słowację, mamy w planach zachód słońca na Wielkim Kopieńcu. Z dwunastoosobowej grupy, kilka osób decyduje się zrealizować ten plan a reszta zostaje by się wyspać przed nocną wyprawą. Przy podejściu pod Kopieniec, niestety wycofuje się Agnieszka która przyjechała z gorączką i mimo iż próbowała, to choroba ją pokonuje... Szkoda - może następnym razem się uda! Pogoda na Kopieńcu niestety nie dopisała i Ci co zostali, nie musieli żałować swojej decyzji...
 |
Zachód słońca na Wielkim Kopieńcu... |
|
|
Jeszcze tego samego dnia, budzik budzi mnie przed 23-cią... 23.30 ruszamy do Popradzkiego Plesa. 0.50 ruszamy na Rysy. Jest nieco chmur ale widać także gwiazdy a prognozy są bardzo dobre. Od razu zaczynają mi się kłopoty z czołówką. Walczę ile mogę ale tuż przed samym wejściem na łańcuchy, latarka odmawia współpracy a nie zabrałem zapasowej... Idę z Kingą, Marzeną, Kasią i Jagodą na samym końcu. Reszta sporo przed nami. Dziewczyny podświetlają mi drogę a chwilę później, Kinga pożycza mi zapasową latarkę którą przezornie nosi w plecaku. Dziękuję bardzo!
Mamy jednak opóźnienie tak duże że nie ma szans byśmy dotarli na Rysy przed wschodem słońca, dlatego podejmuję decyzję iż będziemy fotografować z przełęczy Waga. Reszta dociera na szczyt na czas i dzięki temu wszyscy mogę spokojnie fotografować. Jest piękny poranek choć brakuje mgiełek w dolinach... Po wschodzie schodziemy do Chaty pod Rysmi (Schronisko Pod Wagą). Kiedy zaczynamy schodzić w stronę Popradzkiego Plesa, przez chwilę zastanawiam się czy to jeszcze wakacje a może weekend?! Do góry wchodzi masa ludzi! Schodzimy jednak spokojnie, każdy swoim tempem...
 |
Świt nad Tatrami Wysokimi... |
 |
Mgieł brak ale za to kolorki piękne... |
 |
Łomnica z lewej... |
 |
Wschód słońca coraz bliżej... |
 |
Jeszcze kilka chwil i wyjdzie... |
 |
Pięknie podświetla doliny... |
 |
I tworzy spektakl świetlny, "laserowy". |
 |
Wysoka. |
 |
Kiedy schodzimy Szatan jest w chmurach... |
|
Następnie ruszamy w stronę Morskiego Oka. Samochody przed 9-tą, zostawiamy na parkingu na Palenicy Białczańskiej. A konkretnie jakiś kilometr przed, gdyż na nim już dawno miejsc brak... Tłumy ludzi którzy idą w stronę MOka. Ale tak jest na szczęście tylko do Wodogrzmotów Mickiewicza a dalej jest nieco spokojniej. Oczywiście jeśli idzie się Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów a nie dalej asfaltem... Przy Wodogrzmotach pierwszy postój na ćwiczenie długich czasów. Kolejny raz ćwiczymy "rozmycia" na potoku Roztoka a następnie przy wodospadzie Siklawa.
 |
Końcowa część wodospadu Siklawa. |
 |
Kinga, Kasia i Agnieszka podczas fotografowania wodospadu a Czarek na drugim jego brzegu... |
 |
Dziewczyny mają pasję w sobie i to jest piękne... |
|
Decyzję czy na zachód idziemy na Szpiglasowy Wierch czy na Kozi Wierch, przeciągam do ostatniej chwili... Jest już na tyle późno że lepszym rozwiązaniem, w mojej ocenie, będzie Kozi Wierch. Jedyne "ale" to fakt że nie znam tego szlaku. Miał być łatwy a nie jest. Momentami także trudny orientacyjnie. Ale nie może być inaczej, skoro stanowi integralną część słynnej Orlej Perci.
Ze schroniska w Dolinie 5 Stawów ruszamy o 16. Na podejściu czarnym szlakiem rozciągamy się bardzo mocno... Na tyle mocno że na szczyt kilka osób nie dociera... Jest zbyt późno i podejmuję jedyną słuszną decyzję - wracają. Ci co weszli, co zobaczyli, zapamiętają to do końca życia! Działo się niesamowicie dużo a ja cieszyłem się że nie poszliśmy na Szpiglasowy, bo stamtąd nie zobaczylibyśmy nic... Cały czas był w chmurach. Ale to że nie weszli wszyscy, od tej pory będę traktował jako porażkę i błąd z mojej strony. Przeprosiłem na swój błąd...
Zejście trwało dłużej gdyż Agnieszce przytrafiła się kontuzja kolana... Była jednak bardzo dzielna i silna i z pomocą Czarka, dotarła na dół. Czarek, czapki z głów dla Ciebie ze WIELKI OGROM pracy jaki wykonałeś!!! I nawet wybaczam Ci że potem omal nie umarłem przez Ciebie, jak przestraszyłeś nas, wyskakując z krzaków, udając niedźwiedzia! :)))
Do pensjonatu wracamy o 2 w nocy...
 |
Nie będę nic pisał - zobaczcie sami... |
 |
... |
 |
... |
 |
... |
 |
... |
 |
... |
 |
... |
 |
Mogłem sobie tylko wymarzyć takie warunki... | |
|
FANTASTYCZNE!
OdpowiedzUsuń,,,,
OdpowiedzUsuńnajpiękniejszy plener, a to co nie wyszło, to naprawmy za rok :) Jagoda
OdpowiedzUsuńDługo czekałam na ten plener, i było warto! Fantastyczna ekipa, nowe spojrzenie na swoje zdjęcia... dziękuję! Czekam na następny plener ;)
OdpowiedzUsuńTo był długo wyczekiwany plener. Prowadzący to pozytywnie zakręcony człowiek, który nigdy nie rezygnuje i stawia sobie jak i uczestnikom duże wyzwania. Ponieważ lubię wyzwania to plener jest jak narazie najlepszy w jakim brałem udział. Było bardzo dużo praktyki i trochę teori. Dzięki prowadzącemu Michałowi jak i całej ekipie ze szczególnym wyróżnieniem Cezarego atmosfera była bardzo wesoła. Mam nadzieję że przyszły plener na który pojadę będzie równie udany i postawi przedemną nowe wyzwania.
OdpowiedzUsuńP. S. Najchętniej bym już wrócił w góry. :-)
Piękne kadry!
OdpowiedzUsuńBardzo polecam warsztaty u Michała.
OdpowiedzUsuńTakiego zapaleńca ze świecą szukać. Dzięki jego wyczuciu trafiliśmy na idealne warunki.
Ekipa również wspaniała.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Krzysztof.
Fantastyczne plenery, niesamowite widoki, cudowna ekipa i prowadzący z ogromnym doświadczeniem i wyczuciem....czego chcieć więcej? ;)Mogę tylko żałować, że nie byłam z Wami do końca....
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać pleneru w Łebie, na który się wybieram.
Dziękuję Michał :) Pozdrawiam prowadzącego i całą wspaniałą ekipę!
Marzena Nadolska
W końcu, po niecałym miesiącu udało mi się zasiąść do obróbki zdjęć z pleneru z Michałem. Przeglądam swoje zdjęcia i ponownie przeżywam wspaniałą przygodę, wspominam wejście na Rysy i przepiękny wschód słońca na Sanusovskim Sedlo.
OdpowiedzUsuńTatrzański plener z Michałem był wisienką na torcie podczas mojego urlopu w Polsce :)
Dzieki Michał i pozdrawiam serdecznie!