15.02.2020
Dolina Małej Łąki - Giewont - Dolina Małej Łąki
Od jakiegoś czasu wybierałem się w Tatry... Tej zimy jeszcze w nich nie byłem więc może najwyższa pora? Prognozy na sobotnie popołudnie są dobre. Najpierw sprzątam w domu - raz, że to lubię, dwa - czasem trzeba w nim coś zrobić :) O 10 tej, spakowany, siedzę już w samochodzie. Ruszam przez przełęcz Krowiarki w stronę Tatr... Choć po drodze mam kilka myśli czy aby na pewno Tatry? Może Mała Fatra i Wielki Rozsutec? Decyduję się na... Świnicę by ostatecznie trafić pod... Giewont :) Taka to ta moja bliźniacza natura...
Przez jakiś czas myślę, że wyjechałem za wcześnie ale najpierw korki w okolicach Chochołowa a potem sama droga w Tatrach, przekonują mnie, że był to dobry pomysł... O 12 tej parkuję samochód u wylotu Doliny Małej Łąki. Pan na parkingu informuje mnie, że "nasi w Kulm po pierwszej serii są w pierwszej dziesiątce - trzech...". Po zejściu z zachodu wiem już, że zawody wygrał Piotr Żyła...
Pogoda piękna. Jest dość ciepło. Ruszam. Kasa do TPN czynna więc z radością nie płacę za wstęp, okazując "Kartę Dużej Rodziny"... Do zachodu mam 5 godzin więc idę bardzo spokojnie... Do Doliny Małej Łąki idzie sporo turystów... Przy ławkach na jej początku jakby świat dla nich się kończył - nieprzekraczalna bariera... Dalej ruszam więc samotnie... Po drodze spotykam kilku turystów oraz kursantów, którzy w źlebie mają szkolenie lawinowe... Obecnie w Tatrach mamy "2" stopień zagrożenia lawinowego... Jest coraz stromiej. Zimowy szlak poprowadzony jest nieco inaczej niż jego letnia wersja. Pnę się zatem mozolnie w górę... Raki, obecnie bardziej spełniają swoją funkcję w plecaku niż na butach... Oblodzeń, póki co brak, a śnieg momentami do kolan bardziej każe mi marzyć o rakietach niż rakach na butach... Ale bez rakiet też idzie się nieźle... Na Kondracką Przełęcz docieram po ponad 3 godzinach wędrówki... W tym miejscu zakładam raki. Podchodzę pod łańcuchy i tutaj moje pierwsze zdziwienie... "Dlaczego ludzie schodzą tym samym szlakiem którym weszli? Na Giewoncie obowiązuje przecież ruch jednokierunkowy i schodzi się - patrząc w stronę szczytu, po jego lewej a nie prawej stronie..." Przy tak znikomym ruchu (spotykam tam około 20 osób) postanawiam nawet nie wspominać, że złą stroną schodzą... Dziwię się jedynie, że robią to tak wolno... Kiedy schodzi ostatnia osoba, ruszam w górę... Kilkanaście metrów dalej już wiem dlaczego szło im tak wolno... Kończy się łańcuch... Właściwie nie kończy a jego dalsza część jest pod śniegiem... I tutaj czeka mnie najtrudniejszy odcinek - bardzo krótki bo może 3 metrowy bez niego ale... Lód, śnieg kruszący się pod rakami i nie ma się czego złapać... Mając w perspektywie zejście tędy (choć potem uświadamiam sobie, że mogłem spróbować wejść szlakiem... zejściowym...) po ciemku - zawracam... Bardzo nie lubię tego robić, zwłaszcza 15 metrów od szczytu ale czasem trzeba podjąć taką decyzję... I choć ze szczytu miałbym lepsze widoki do zdjęć, to jednak nie żałuję ani przez chwilę podjętej decyzji... Rozstawiam statyw, zapinam do niego aparat i czekam... I doczekałem się pięknego zachodu słońca...
Zejście do samochodu, choć momentami w śniegu po kolana a nawet pas (jak się wpada w kosówkę), nie należy do najprzyjemniejszych i najszybszych to jednak po 2 godzinach jestem już na parkingu... W planie miałem jeszcze jedną przygodę tego wieczora ale jednak wracam do domu... Kocham takie obcowanie z górami, sam na sam...
|
Kilkadziesiąt metrów od łańcuchów rozstawiam statyw... Robię zdjęcie Dolina Kondratowej i Tatr Wysokich... |
|
Hruby Wierch, Grań Hrubego i Krywań... |
|
Grań Hrubego i Krywań o zachodzie słońca... |
|
Słońca zachodzi gdzieś za Salatynem i Brestovą... |
|
Ostry, Wołowiec, Salatyn... Szczyty Tatr zachodnich... |
|
W oddali po prawej widnieją Bobrowiec i Osobita... |
|
Między Spaloną a Salatynem... |
|
Wielki i Mały Rozsutec w Małej Fatrze... |
|
... |
Komentarze
Prześlij komentarz