2-5.09.2025 Hala Skrzyczeńska i Malinowska Skała w Beskidzie Śląskim...

 

Przez ostanie 4 dni, byłem w Szczyrku. Korzystałem z prezentu jaki w maju otrzymałem od rodziny z okazji "50" urodzin czyli Vouchera na pobyty w "Śnieżynce" w Szczyrku.
Fantastyczne i spokojne miejsce, w Szczyrku Czyrnej, na uboczu, z widokiem na Skrzyczne... Do dyspozycji basen, sauna - czyli "full wypas"... Ale mimo takiego komfortu, zdecydowanie ten czas spędzałem na wędrówkach po pobliskich leśnych ścieżkach, zwiedzając także Szczyrk (skocznie narciarskie) ale przede wszystkim udało mi się być dwa razy z aparatem...
Najpierw poszedłem na Halę Skrzyczeńską na zachód słońca... Wychodziłem nartostradą co dość mocno dało mi w kość... Nie znałem wcześniej tego miejsca więc poszedłem tam na zachód "w ciemno"... Miejsce okazało się trudne do fotografowania i mimo pięknego światła na chmurach (choć nic tego nie zapowiadało...), nie byłem zadowolony z wyboru miejsca... Zbiornik wodny, wyciągi, słupy, budynki - to wszystko rozpraszało uwagę i ciężko było to "ominąć" fotograficznie... Robiłem jednak co mogłem...
Na czwartkowy poranek zapowiadane były mgły w dolinach - i faktycznie były... O 3 wychodzę z hotelu z przekonaniem, że pójdę na Skrzyczne... Jest jednak bardzo mokra trawa a, że spod hotelu nie ma szlaku i musiałbym długo w niej iść, co spowodowałoby przemoczenie butów - mam wątpliwości... Decyduję, że pojadę do Szczyrku, pod kolejkę skąd niebieskim szlakiem pójdę na Skrzyczne... Ściągam plecak by dostać się do kluczyków i...czuję ból w plecach... Na tyle duży, że mam wątpliwości czy dam radę... Decyduję się pojechać na Przełęcz Salmpolską skąd krótszym wariantem idę na Malinowską Skałę. Plecy nadal bolą i idę w "żółwim" tempie, cały czas biorąc pod uwagę, że mogę zawrócić... 15 minut przed szczytem, spotykam trzy osoby - młodych ludzi, którzy zawracają bo przestraszyli się jelenia a w zasadzie jego ryku... No tak, wrzesień to zdecydowanie pora rykowiska... Po krótkiej rozmowie, udaje mi się ich przekonać by nie rezygnowali ze wchodu na Maliwnowskiej a z doświadczenia wiem, że jeleń pójdzie w swoją stronę (jeśli nie staniemy na drodze między nim a...łanią...). Ostatecznie jelenia nie słyszymy już wcale (no może troszkę ale jest już naprawdę daaaaaleko...). Mgły są, ciepło jest, nie ma wiatru i może ciut za mało chmur ale co tam - świat o poranku - polskie góry i doliny o poranku mnie osobiście codziennie zachwycają...
 




















 
 
 

Komentarze

Popularne posty