16-19.10.2025 Góry Stołowe jesienną porą... - po warsztatach fotograficznych...

 16-19.10.2025 Góry Stołowe

 

         W zeszłym roku, ze względu na powódź, nie udało nam się dotrzeć w Góry Stołowe... W tym roku, liczyłem na piękną, jesienną aurę - organizując warsztaty fotograficzne...

We czwartek o 7 rano, Wojtek dociera pociągiem do Suchej Beskidzkiej. Przed nami ponad 5 godzin jazdy w Góry Stołowe, do Łężyc. Mój Saab nie lubi jeździć autostradami więc jedziemy bocznymi drogami... Przed 13 meldujemy się w Łężycach gdzie niebawem dotrze reszta fotografów. Przed 17, w komplecie 8 osób, ruszamy na pierwszy zachód słońca - na Narożnik. Podejście jest łatwe i przyjemne i po 10 minutach od parkingu, docieramy na szczyt... Niestety, zgodnie z prognozami nie widać nic i cały ten czas spędzimy stojąc w chmurach, nie widząc nic... Piątkowy poranek wg prognoz ma być taki sam a zatem decydujemy, że jeśli coś się zmieni, to będę budził uczestników wcześnie rano... Nie zmienia się jednak nic w pogodzie a zatem nie ma potrzeby wstawać wcześnie rano... Po śniadaniu ruszamy w kierunku wodospadów Pośny. Wbrew pozorom, całkowite zachmurzenie sprzyja fotografowaniu w lesie i przy wodospadach... Zatem korzystamy z takiej aury fotografując przy wodospadzie... Prócz nas, nie ma nikogo - cisza i spokój. Byłem tutaj wielokrotnie ale albo nie było wody, albo nie było kolorów jesiennych liści albo... Tym razem jednak są i woda, i kolory! Rozstawiamy statywy, zakładamy filtry (szare i polaryzacyjne) i bawimy się fotografią... W drodze powrotnej zatrzymujemy się na "słynnym" wśród fotografów zakręcie by zrobić panoramiczne zdjęcie drogi, która pięknie się "wije" w tym miejscu... Niestety, nie dane jest nam sfotografować tego miejsca bez samochodów, które co chwila zatrzymują się na miejscu "parkingowym". Następnie ruszamy w kierunku Błędnych Skał. Parking na samej górze jest tutaj darmowy ale niestety za wjazd na niego z samego dołu, trzeba zapłacić 30 zł... Przed nami jest tylko jedna wycieczka szkolna a zatem, wśród skał wędruje się nam bardzo dobrze i swobodnie możemy robić zdjęcia... Pochmurna pogoda nadal sprzyja fotografowaniu w takim miejscu... Gdy wracamy z powrotem na parking, pierwszy raz podczas tych warsztatów, zaczyna świecić (póki co - bardzo nieśmiało...) słońce, co wykorzystujemy natychmiast... Po Błędnych Skałach, szybki obiad i deser w Kudowej i wracamy na zachód, w to samo miejsce gdzie dnia poprzedniego nie widzieliśmy nic a nic... Tym razem pogoda, początkowo stabilna - zaczyna się zmieniać i robi się bardzo dynamicznie... Na taki zachód czekaliśmy...

Na sobotni poranek, wybieram wieżę widokową na Orlicy nad Dusznikami Zdrój. Początkowo mylę drogę i przejeżdżam miejsce parkingowe ale szybko mi o tym przypominają bracia - Marek z Andrzejem i chwilę potem jesteśmy we właściwym miejscu... Widać niebo, widać gwiazdy a zatem jest nadzieja na piękny wschód (choć prognozy mają tutaj zupełnie inne zdanie...). Ruszamy bardzo łagodną drogą w kierunku wieży. Najpierw przychodzą chmury a zaraz potem zaczyna sypać śnieg... Po dotarciu pod wieżę, blisko 50 minut przed wschodem, uczestnicy zostają na dole a ja idę na górę, zobaczyć co widać... Nie widać kompletnie nic a do tego jest przeraźliwe zimno - mróz i wiatr... Ale właśnie ten wiatr daje nadzieję, że coś się odsłoni... "Okienka" pogodowe mamy dosłownie kilkusekundowe a chwilę potem, wszystko się zasłania... I tak kilka razy ale ani raz nie widzimy słońca ani jego światła... Ponieważ jestem uparty i rzadko się poddaję w takich sytuacjach, wierzę do końca i przez to, wszyscy muszą czekać do 8... Około 7.45 wiem już, że nic się nie wydarzy ale jak się powiedziało "A" (że czekamy do ósmej...) to trzeba powiedzieć... "B" (i poczekać!). Schodzimy w coraz gęściej padającym śniegu... Po śniadaniu robimy chwilę przerwy ale już po 12 ruszamy dalej na zdjęcia... Szukając w internecie, wynajduję - wydaje się, bardzo fotogeniczne miejsce... Platforma widokowa Guzowata nad Radkowem. Miejsce z pięknym widokiem na Szczeliniec, Radków oraz okoliczne górki a za plecami - piękne, jesienne drzewa... Spędzamy tutaj sporo czasu bo dzieje się naprawdę sporo a że, na zachód planuję Szczeliniec czyli 20 minutowe podejście z parkingu, to nic nas nie goni... No, może poza głodem... Początkowo wybieramy restaurację w Radkowie ale nie ma miejsc... Jedziemy zatem do Pasterki do "Szczelinki" gdzie 8 lat temu zaczynałem prowadzić warsztaty w Górach Stołowych... Niestety, choć ostatecznie decydujemy się na obiad w tym miejscu (ze względu na brak alternatywy...) to chyba za wszystkich mogę powiedzieć: absolutnie nie polecamy! Drogo, porcje malutkie i obsługa też pozostawia wiele do życzenia... Na całe szczęście, zachód słońca i to światło które mu towarzyszyło, wynagradzają nam wszystko... Dzieje się magia, dzieją się cuda o czym przekonujemy się także w niedzielę, o wschodzie słońca w tej samej okolicy...

Po niedzielnym śniadaniu, omawiamy jeszcze zdjęcia wykonane przez uczestników podczas warsztatów (pod kątem pomysłu, kadrowania itp.) i przed 13- tą ruszamy, każdy w swoją stronę...

Bardzo dziękuję za to, że byliście, że mieliście cierpliwość do mnie i do pogody!! Dzięki bardzo - Wiola, Marek, Andrzej, obu Michałom, Mateuszowi oraz mojemu towarzyszowi podróży - Wojtkowi.

A, że jesień obecnie mamy fantastyczną pod względem kolorów to zobaczcie proszę jak to wyglądało na moich ujęciach...







































































 

 

 

Komentarze

Popularne posty