Pierwszy tatrzański plener z krokusami...

8-10.04.2016 
Zakopane - Kalatówki - Polana Chochołowska - Rusinowa Polana
"Pierwszy tatrzański plener fotograficzny, z krokusami..."
Prowadzący Michał Sośnicki

Krokusy były, wschodów i zachodów nie widzieliśmy z powodu fatalnej aury ale za to uczestnicy pleneru - WSPANIALI!!!


Dzień pierwszy - Kalatówki 

W piątek o 16-tej, rozpoczynamy 3-dniowy plener fotograficzny. Spotykamy się w zaprzyjaźnionym pensjonacie przy rondzie w Kuźnicach. Kwaterujemy w pokojach. Od rana pogoda była bardzo dobra ale teraz zaczyna się - zapowiadane przez synoptyków - załamanie pogody... Widoczności brak, zaczyna padać deszcz...
Nie zraża to jednak uczestników i zgodnie z moimi sugestiami, przekładamy część teoretyczną n a później i ruszamy na Kalatówki. 
Docieramy tam ok. 17.30. Krokusów jest bardzo dużo ale niestety, mgła spowiła całą polanę i widać tylko na kilkanaście metrów... Nie ma słońca, lekko pada więc krokusy "zamknęły się w sobie". Choć kilka udało nam się sfotografować, zanim to nastąpiło...

Kalatówki. Słońca brak, delikatnie pada deszcz ale mamy to co najważniejsze: KROKUSY!

Są delikatnie otwarte...

...

... większość z nich, jest jednak zniszczona przez deszcz...
"Walczymy" z nimi w różnych pozycjach fotograficznych :)

... i fotografujemy także z góry, "łamiąc" zasady fotograficzne...

Bawimy się przysłoną, przez co otrzymujemy piękne rozmycie tła, tzw. bokeh.

Monika w akcji...
...

Kasia "maluje" swoim Nikkorem...




Dzień drugi - Dolina Chochołowska

6.15 wyjeżdżamy do Doliny Chochołowskiej. Na Siwej Polanie zostawiamy samochody i ruszamy Doliną, w stronę Polany Chochołowskiej. Prognozy są złe ale nie zraża to nikogo...
Tydzień temu był tu prawdziwy tłum a dziś, póki co - raptem kilka osób idzie w stronę Polany...
Dojście zajmuje nam blisko 4 godziny, gdyż co chwilę robimy postój na fotografowanie krokusów oraz ćwiczymy długie "rozmycia" wody, przy pomocy filtrów szarych i długich ekspozycji naświetlania...
Na Polanie spotykamy, odgrodzone od turystów taśmą TPN krokusy oraz wolontariuszy, którzy pilnuję by turyści nie zadeptali kwiatów i poruszali się tylko za ścieżką... I to bardzo dobry pomysł!
Po obfotografowaniu krokusów na wszelkie możliwe sposoby, udajemy się do schroniska na zasłużone śniadanie. Spędzamy w nim ponad godzinę a wracając, jeszcze znajdujemy żółte i białe krokusy, które nie umykają naszym "obiektywom"...

Po powrocie do pensjonatu, idziemy na wspólny obiad i o 18-tej, rozpoczynam część teoretyczną oraz pokaz slajdów "Jak fotografować krajobraz". Kończymy - część oficjalną, po 22-giej... 
Prognozy na niedzielę są nadal złe... 

Zaraz po wejściu do Doliny, zaczynamy je fotografować...

Fotografia cyfrowa ma te plusy że efekty możemy od razu zobaczyć w aparacie...

Wojtek szuka odpowiedniego kadru...

Kamila i Wojtek jechali aż z Pomorza by zobaczyć krokusy i zgłębić tajniki fotografii krajobrazowej...
Kasia miała nieco bliżej bo przyjechała spod Przemyśla...

Ania z... Krakowa :)

Kamila w akcji...

Zawsze marzyłem by zrobić oryginalne zdjęcie krokusa i... udało się :)
Mimo nie najlepszej aury, humory cały czas dopisywały :)

... a co najważniejsze krokusów nam nie brakowało...

... były tylko troszkę "przyniszczone" przez deszcz...

...
...

Monika w akcji... smartfonowej :) Przymykałem na to oko :)

Ania cierpliwe czeka aż Monika skończy "walkę" z krokusami...

Czarek myśli: jak by je tu podejść?
Polana Chochołowska...

"Może by stanąć na głowie?" :)

...

"Łapanie" kadru przez... bacówkę.
Polana Chochołowska...

...

Beatka w akcji...

"Co by to sfotografować?" - myśli Czarek...
...

Kamila dociera na Polanę bez Wojtka...

Kasia i Czarek...
...

...

...

Każde miejsce to okazja by je uwiecznić... Monika i Czarek zerkają na nie z drogi...
Kamila także ale "walczy" z nimi w "parterze" :)

...

Żółtych krokusów było bardzo mało...

Czarek w trakcie przemyśleń...
Prawdziwe rodzynki wśród krokusów - białe.

...

Ostatnie ujęcie i wracamy...



Dzień trzeci - Rusinowa Polana

7.30 jedziemy na Wierch Poroniec, skąd idziemy z nadzieją na krokusy oraz widok na Tatry, na Rusinową Polanę. Nadal widoczność "zerowa", choć nie pada...
Po dotarciu na Polanę, znajdujemy... 6 krokusów (!!!), bardzo młodych więc jest szansa że dopiero tu zaczynają się pojawiać... I ku naszemu zdumieniu, dosłownie na kilka minut odsłania nam się widok na Tatry! Nie nadzwyczajny ale w trzecim dniu fatalnej pogody, cieszymy się nim jak dzieci! :)
Idziemy jeszcze do kościółka na Wiktorówkach i wracamy do samochodów. 
Po powrocie robię podsumowanie pleneru i kończymy plener... Dochodzi godzina 14-ta...

Rusinowa Polana. Aż trudno było uwierzyć własnym oczom...

... dosłownie na kilka minut odsłonił nam się widok w stronę Tatr!

Jedyne krokusy jakie spotkaliśmy na Rusinowej Polanie...

Schodząc na Wiktorówki...
Fotografujemy w lesie...

Szukamy...

Czarek w akcji...




WIELKIE PODZIĘKOWANIE dla Beaty, Moniki, Ani, Kamili, Kasi, Wojtka i Czarka za tak wspaniałą, rodzinną atmosferę i cierpliwość do aury i prowadzącego :)
 
Jeśli ktoś chciałbym wziąć udział w plenerach fotograficznych, to serdecznie zapraszam:

Komentarze

  1. Zazdroszczę! Może następnym razem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i pogoda nienajlepsza, ale zdjęcia za to jak zawsze piękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo tego, że aura pogodowa nie dopisała to plener był super. Świetny prowadzący i fantastyczni współpstrykacze. Na pewno nie był to ostatni mój plener :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty