Jesienny plener fotograficzny w Beskidzie Sądeckim.

20-22.10.2017 Muszyna i okolice.

       
           Kiedy ogłaszałem termin pleneru, bodajże w lutym 2017 roku, od razu miałem więcej chętnych niż miejsc. Ale jak to w życiu bywa, im bliżej pleneru, tym więcej ludzi rezygnowało...
Ostatecznie w Muszynie, spotykamy się w 9 osobowym składzie. Od ponad tygodnia pogoda jest. Na ten weekend zapowiadają jednak jej pogorszenie... Ale to tylko prognozy - zawsze mam taką nadzieję...

           Zaczynamy w piątek od zachodu słońca na Malniku. Przejrzystość bardzo słaba. Na Malniku jest jedno, bardzo charakterystyczne drzewo. Jeszcze kilka dni temu były na nim czerwone liście (zdjęcie z takimi pokazuje nam Zbyszek...) ale dziś jest po nich tylko wspomnienie... Nie ma na nim ani jednego listka... Na moment "odkrywają" się nam Tatry. Szału nie ma ale zawsze szukam w tym wszystkim pozytywów - jutro też jest dzień! Późnym wieczorem idziemy jeszcze na Basztę w Muszynie by zrobić nocne zdjęcia... spadających gwiazd. Chmury skutecznie niwelują nasz plan...

           3.30 ruszamy z Muszyny do słowackiego Kyjova. Kilka minut po czwartej nad ranem ruszamy niebieskim szlakiem na Mincol. Idzie się bardzo przyjemnie bo bardzo lekko pod górę ale oznakowanie szlaku pozostawia wiele do życzenia... Zimą, kiedy go szukałem, szedłem na szczyt blisko 3,5 godziny. Teraz wchodzimy dokładnie w dwie. Gdyby wierzyć tylko aplikacjom pogodowym - lepiej było zostać w domu. Wyszliśmy ponad chmury i zobaczyliśmy piękny wschód słońca...

          Po południu, mimo złych prognoz, pojechaliśmy do Piwnicznej. Mieliśmy zamiar zakończyć dzień na Radziejowej ale... Zachmurzenie nie mija. Pijemy kawę w Pijalni Artystycznej gdzie akurat gości moja wystawa fotograficzna. Jeszcze nad Popradem zauważamy dwa jelenie. Części z nas udaje się je nawet sfotografować bo potem uciekają w pobliski zagajnik. Ruszamy w stronę Kosarzysk a następnie na Obidzę. Zrywa się wiatr. Może coś przewieje nad Tatrami? Z taką nadzieją ruszamy w stronę Wielkiego Rogacza. Wycieczka się udała - zdjęcia nie mamy jednak ani jednego... Bywa i tak :)

            Niedziela. 4.30 jedziemy do Szczawnika. Tam na parkingu zostawiamy samochody i ruszamy szlakiem rowerowym pod Bacówkę nad Wierchomlą. Jest bezchmurne niebo. Kilka minut po szóstej, jesteśmy na miejscu. W bacówce trwa sprzątanie ale w jednej z sal, możemy sobie poczekać. Na co czekamy? Na światło - oczywiście. I choć Tatr nie podświetliło jak byśmy sobie zamarzyli, to jednak w końcu światło nam "zagrało" i wszyscy "złapali" swoje momenty...
         
           Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom pleneru. Bo nie ma to jak praca z ludźmi których się lubi i miło z nimi spędza czas :) Elena, Kasia, Ania, Adam, Witek, Tomek, Piotrek i Zbyszek - pięknie dziękuję!

Malnik. Widok na Tatry (jakby ktoś się zastanawiał...) z Łomnicą o zachodzie słońca...

Baszta w Muszynie. Mieliśmy nadzieję na bezchmurne niebo i spadające gwiazdy a było tak...

Mincol. Godzinę przed wschodem słońca...

Choć prognozy mówiły, że od wschodu idzie deszcz...
... to jednak wiara w udany wschód czy zachód - czyni cuda!

Morze mgieł...

Plenerowa ekipa podczas pracy...
Ale dla takich kolorów warto się nieco pomęczyć - choć wiem, że niektórzy by woleli by w górach było po płaskim...

...

Chmury i ich kolorystyka, "grały" tu główną rolę...

...
...

Budzi się dzień - monet na który zawsze czekamy...

Przymknięcie przysłony do wartości f/11-16, powoduje, że ze słońca zrobimy gwiazdkę. Nigdy tego nie robię w "fotoszopie"...
Przez chwilę mamy nadzieję, że promienie słońca mocniej "położą" się na Tatrach...

Piękna kolorystyka jesiennego poranka...

Delikatne światło o poranku...

Wierchomla. Przy bacówce. Kadr skomponowany, czas ustawiony, spust migawki włączony i wtedy... w kadrze pojawiają się psy :) Jakby wiedziały o co chodzi bo nawet zbytnio się nie ruszały :)
Poprawka.
Gdzieś tam w oddali, powinny być Tatry...

50/50 czyli kadr którego nie powinniśmy "popełnić" w fotografii krajobrazowej, chyba że sytuacja tego wymaga :)
Wszyscy zwróceni w jednym kierunku...

Kolory są - tylko brakuje jeszcze światła...

... ale i ono w końcu tutaj dociera - znów wbrew aplikacjom pogodowym...

...
Złota Polska Jesień...

... nic dodać, nic ująć... I widać nawet Tatry...

Jesień...
Wierchomla w dole...

A my nadal zachwycamy się światłem...

"Michał, weź rutinoscorbin bo jakiś taki niewyraźni jesteś" - powiedział Piotr patrząc na to zdjęcie :) Dzięki bardzo super ekipie! Od lewej: rutinoscorbin, Piotrek, Zbyszek, Adam, Tomek, Kasia, Elena, Witek i Ania.



Komentarze

  1. Co tutaj można napisać. Co bym nie napisał to już było. To może tylko tak krótko i na temat.
    Plener jak zawsze mimo różnej pogody był bardzo udany. U Michała zawsze jest wspaniała ekipa która zawsze rekompensuje ewentualne braki w pogodzie. Tym razem z pogodą może nie było idealnie, ale było całkiem dobrze co widać na powyższych zdjęciach. Prowadzący zawsze wie gdzie pójść aby zrobić świetne zdjęcia. To jest wartość którą ciężko wycenić. Zawsze można liczyć na pomoc prowadzącego. Ja osobiście gorąco polecam plenery u Michała i nie mogę się doczekać następnego.
    P.S. Zdjęcia super :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty